Telekomunikacja – komentarz Audytela na temat sytuacji na rynku (maj 2014)
Półtora miesiąca temu obchodziliśmy 10 urodziny Heyah, pierwszego quasi MVNO i jedyną nową markę sieci, której udało się w kilka tygodni sprzedać milion starterów. Fenomen sieci szybko wyjaśnił się, gdy użytkownicy odkryli kto jest właścicielem marki – Polska Telefonia Cyfrowa. Siła doświadczeń rynkowych tego operatora oraz solidny budżet marketingowy pozwoliły na stworzenie fenomenalnie atrakcyjnej, jak na tamte czasy, oferty.
Po dekadzie doświadczeń takie niespodzianki nie zdarzają. Okrzyknięta rok temu mianem „rewolucyjnej” oferta Nju Mobile zdobyła przez rok pół miliona abonentów – jest to relatywnie niewiele, uwzględniając 2,5 krotny wzrost liczby aktywnych kart sim (z 24 mln w 2004 r. do prawie 57 mln w 2014 r.).
Na koniec marca 2014 r. w Polsce wszyscy „prawdziwi” MVNO (tj. nie powiązani kapitałowo z MNO) obsługiwali niecałe 450 tys. kart SIM, tj. 100 tys. mniej niż rok temu. Pomimo pojawiania się nowych marek i często ich superoptymistycznych planów – vide zapowiedzi Mobile Vikings zdobycia 2% udziału w rynku w ciągu 5 lat – rynek operatorów wirtualnych wykrystalizował się i nic nie wskazuje, żeby gwałtownie zaczął rosnąć. Nawet zapowiedzi pomocy ze Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej Magdaleny Gaj, z marca tego roku.
Struktura polskiego rynku telefonii komórkowej i mocna pozycja czterech operatorów infrastrukturalnych sprawiają, że inicjatywy MVNO w Polsce nie są w stanie wypłynąć na szerokie wody. Nowe marki nie są w stanie konkurować z operatorami wydającymi setki milionów zł na reklamy. Żaden z nich nie zdecydował się na subsydiowanie telefonów (koszt zwraca się w rok lub dłużej). Pozostawała im działalność niszowa – skierowana do konkretnych grup odbiorców. A teraz mamy ofertę Virgin z subsydiami…