Komentarz Audytela na temat sytuacji na rynku telekomunikacyjnym – kwiecień 2012.
O rynku komunikacji elektronicznej można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, że ktokolwiek się na nim nudzi. Nie nudzą się nawet specjaliści od telefonii stacjonarnej, która według najnowszych ocen Audytela właśnie jest wyprzedzana w przychodach przez płatną telewizję. Platformom satelitarnym ciekawej pracy dostarczy wyłączenie telewizji analogowej, a ich kolegom z kablówek – przymiarki regulatorów do sieci CATV. A za rogiem już czyhają na nich wszystkich ci, którzy wszelkie usługi budują na protokole IP.
Klienci również nie mogą się nudzić, gdyż operatorzy serwują im apetyczne taryfy. Komórkowe pakiety typu „all-you-can-eat” (co w naszej gastronomii nazywają „szwedzkim stołem”), jakie się właśnie pokazały, są zjawiskiem ciekawym z kilku powodów. Wysokości opłat są atrakcyjne, przynajmniej w porównaniu z podobnymi ofertami z kilku krajów europejskich. We Francji czy w Wielkiej Brytanii za pakiet bez ograniczeń trzeba zapłacić równowartość 200-300 złotych. Jedynym wyjątkiem jest Free Mobile z ofertą za 66 zł, ale to operator specyficzny, z własną rozległą siecią FTTH, nastawiony na telefonię IP. W Czechach i na Węgrzech za „szwedzki stół” abonent musi zapłacić od 240 do ponad 600 złotych. Nie sięgamy już do porównań ze zbliżonymi pakietami operatorów amerykańskich, którzy wprowadzali je w latach 2008-2010 a ostatnio się z nich wycofywali, bo udusiły ich nielimitowane wolumeny transmisji danych. My jednak jesteśmy tu i teraz, a nie 2 lata temu po drugiej stronie Wielkiej Wody.
Plan za 80-100 zł nie musi być porywający dla płacących za komórkę 19 zł miesięcznie, ale dla indywidualnych „power userów” jest to oferta ciekawa. Na pewno atrakcyjnie wygląda ona dla abonentów biznesowych z grupy MSP (co potwierdzają pierwsze sygnały z rynku), którzy nie mają po 1000 kart SIM i do tej pory operatorzy się o nich nie zabijali.
Przy wprowadzaniu nowych planów można było zaobserwować zjawisko charakterystyczne dla rynku telefonii komórkowej. W 24 godziny po przedstawieniu w sieci Play Formuły 4.0 zobaczyliśmy plan T-Mobile frii. Obie taryfy weszły w życie 30 marca, a 10 kwietnia plan Bez Limitu pokazał Polkomtel. Orange, którego sytuacja zastała w samym środku rebrandingu Telekomunikacji Polskiej, musiał się trochę spóźnić, ale i tam Rozmowy bez limitu pokazały się 16 kwietnia.
Wejście z nowymi pakietami jest odważne, bo MTRy zjeżdżają w dół dopiero w przyszłym roku. Wyścig w klonowaniu oferty w zasadzie niszowej (niewielu zwykłych konsumentów wydaje na telefon powyżej 80 zł) uwidacznia nasycenie rynku. Kierunków ekspansji nie ma zbyt wiele, więc operatorzy zaciekle walczą o każdą możliwą do zagospodarowania niszę i żaden z nich nie może sobie pozwolić na odstawanie od pozostałych. „Wyścigi wokół szwedzkiego stołu” pokazały, że jeśli operatorzy chcą (lub muszą), to są w stanie błyskawicznie opracować i wdrożyć całkowicie nowe oferty. Jest jeszcze jeden aspekt taryf nielimitowanych. Otóż przez lata cena minuty była głównym kryterium wyboru planu taryfowego. Tymczasem w takich taryfach klient już nie może z góry ocenić, ile tak naprawdę będzie go kosztować minuta, choć ma ich do dyspozycji naprawdę sporo.