Spis powszechny z zastrzeżeniami – obywatel czyha na system
Tomasz Kulisiewicz:
Nie wdaję się w dyskusję, czy 10-procentowy udział w internetowym „samospisie” to dużo czy mało, ani czy dane zbierane drogą elektroniczną były dobrze chronione (tym zajmował się z urzędu GIODO). Spisałem się przez Internet, ale tak naprawdę interesuje mnie inna kwestia: kiedy nie będę się musiał w ogóle spisywać? Są przecież kraje – nie tylko tak egzotyczne, małe i bogate jak Monako czy Singapur – w których spis powszechny wykonywany jest na podstawie danych już znajdujących się w rejestrach administracji publicznej. Po prostu Główny Statystyk Kraju ogłasza „godzinę zero”, kiedy to przyciska guzik i… już.
(IT w administracji, 8/2011)