Komentarz Audytela na temat sytuacji na rynku telekomunikacyjnym – marzec 2012 (część II).
Oficjalnym krajem partnerskim tegorocznego CeBITu, największych targów teleinformatycznych świata, była w tym roku Brazylia. Dla kogoś, kto nie śledzi starannie światowej gospodarki, wybór ten mógł być niemal takim samym zaskoczeniem, jak Turcja rok wcześniej. Na pewno obaj ci partnerzy byli dla mniej uważnych obserwatorów światowego rynku ITC większym zaskoczeniem, niż np. Kalifornia, partner CeBITu z 2009 r. Wtedy w oficjalnym otwarciu i zwyczajowej ceremonialnej rundzie po targach towarzyszył kanclerz Angeli Merkel Arnie Schwarzenegger i mógł się w jej ojczystym języku chwalić, że rządzony przez niego (jak się okazało: nie najlepiej) stan to 10. gospodarka świata. Prezydent Brazylii, pani Dilma Rousseff, miała w tym roku trochę lepsze powody do chwalenia się pani kanclerz podczas przechadzki po stoiskach: gospodarka brazylijska ze swoim PKB za ubiegły rok wynoszącym ponad 2,3 biliona USD wyprzedziła brytyjską, zajmując szóste miejsce na świecie (według PKB nominalnego – w rankingu Międzynarodowego Funduszu Walutowego według siły nabywczej jest na siódmym miejscu). Brazylia przeszła już z kategorii liderów regionalnych do czołówki światowej i według prognoz bardzo poważnych instytucji będzie teraz w rankingach ciągle wędrować do góry.
Specjaliści od IT wiedzą trochę o popularności w tym kraju oprogramowania Open Source, którą zawdzięcza po części niskiemu poziomowi przychodów użytkowników, a częściowo wysokim przez całe lata cenom oprogramowania komercyjnego (na tak „nieatrakcyjnym” rynku: 200 mln ludności), ale także i różnym edukacyjnym inicjatywom rządowym. Swoją pozycję w pierwszej czterdziestce popularności licznych dystrybucji Linuxa utrzymuje brazylijski Dreamlinux. Wnikliwsi obserwatorzy nie tylko gospodarki, ale i rynku ICT zauważają, że w br. wartość brazylijskiego rynku teleinformatycznego ma osiągnąć 120 mld USD i że jest tam 250 mln kart SIM. Trwa właśnie forsowny rządowy program budowy światłowodów, bo kraj będzie gospodarzem dwóch prestiżowych imprez: FIFA World Cup 2014 i Igrzysk Olimpijskich w 2016. Na obie szykują się zarówno tamtejsze filie światowych korporacji informatycznych, jak i lokalni wielcy dostawcy infrastruktury i usług dla administracji publicznej, biznesu i konsumentów. Nota bene: w naszym przypadku EURO 2012 nie dało przełomowych impulsów rozwojowych, zwłaszcza w budownictwie drogowym, nie mówiąc już o kolejowym (niestety) – choć spodziewamy się pozytywnych efektów EURO 2012 w naszych raportach podsumowujących przychody operatorów.
Krajami partnerskimi targów były informatyczne potęgi (Australia, Francja), były wschodzące gwiazdy (Rosja, Hiszpania). Jeszcze w połowie lat 90. organizatorzy zrobili ukłon dla całej Europu Środkowo-Wschodniej, która pokazała się wtedy liczniej po raz pierwszy i została „partnerem kolektywnym”. Od tamtych lat zawsze widać na targach nasze firmy ICT, choć nie ma ich za wiele: czasem tylko kilkanaście, kiedy indziej – kilkadziesiąt. Jednak w przyszłym roku trzeba się będzie czymś pochwalić podczas ceremonii otwarcia i oficjalnej rundy z panią kanclerz – bo to właśnie Polska ma być w 2013 r. krajem partnerskim CeBITu.